„Murzyńskość” w MSZ ?

„Murzyńskość” w MSZ ?

Czy przyczyną nielegalnych kar ITD za ATP jest „murzyńskość” w MSZ?

Podając za Wikipedią: Stańczyk (zw. też Stasiu Gąska od staropol. gąska, błazen; ur. ok. 1480, zm. ok. 1560) – błazen nadworny Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta Starego i Zygmunta II Augusta, znany z ostrego dowcipu. (…) Pochodził z podkrakowskich Proszowic. Słynął z ciętego dowcipu, nie oszczędzał władców w ocenie decyzji politycznych. (…) Przez to uważany był za wielkiego patriotę, człowieka wykształconego i zorientowanego na arenie politycznej”.

Warto zwrócić uwagę że Stańczyk był niemal rówieśnikiem Niccolao Machiavellego (ur. 3 maja 1469 r. we Florencji, zm. 21 czerwca 1527 r).

Nie chciałbym by niniejsza publikacja wpisywała się w ton obecnej afery „taśmowej”. Rzecz w tym, że słowa Pana Sienkiewicza definiujące nasze Państwo, wpisują się w obraz funkcjonowania Ministerstwa Transportu, MSZ i GITD, który od lat przedstawiłem w dziesiątkach publikacji.
Przypuszczam, że każdy kto ma na sercu dobro naszego Państwa „kipi” wewnętrznie z poczucia bezsilności nad trafnością słów Pana Ministra. Nie wiem jakie Pan Minister podejmuje prywatnie i służbowo działania, celem poprawy opisanego przez siebie stanu, więc nie będę się wdawał w dywagacje natury politycznej. Sądzę, że każda władza ma te same przywary – jedna mniejsze – inna większe, ale władza bez względu na kolor i pochodzenie ma te same cele. Od zarania dziejów jej głównym celem jest sama w sobie władza. Od czasów Cesarza Domicjana panuje pogląd, że „władza to potwór wychodzący z otchłani otchłani”. Warto wspomnieć, że ów Cesarz, zanim zaczął piastować swój zaszczytny urząd, był człowiekiem pogodnym, łagodnym, pełnym empatii, a także ponoć człowiekiem sztuki, miłującym się w pięknie. Z chwilą otrzymania instrumentów władzy stał się jednym z największych tyranów w dziejach.

Dlaczego?

Ponieważ dysponował odpowiednimi instrumentami władzy niewyposażonymi w instytucjonalne i systemowe „hamulce”. Już Bierdiajew dostrzegał, że władza pozbawiona instytucjonalnych i systemowych ograniczników, zawsze przerodzi się w tyranię, bez względu na formę organizacyjną państwa.
Historycznie rzecz ujmując, sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła od czasów Machiavellego, który ukuł podwaliny nowej koncepcji politycznej. Głównym celem polityki stało się „uprawianie polityki” dla samej siebie, z pominięciem nadrzędnych celów państwowych, społecznych i obywatelskich. To tak jakby na polach uprawiać ziemniaki nie dla wykarmienia ludzi i zwierząt, ale dla samego w sobie ich uprawiania. Takie działanie z natury jest dla ogółu społeczeństwa bezproduktywne.
W efekcie Panie i Panowie Ministrowie, będący oczywiście politykami, są tak dalece przywiązani do „gier” politycznych, że nie koncentrują się w wystarczającym stopniu na merytorycznych aspektach funkcjonowania Państwa w zakresie podległych im ministerstw. Stare dobre przysłowie mówi, że „gdzie nie ma kota tam myszy harcują”.
Sądzę, że z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku GITD oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Kilka miesięcy temu opisywałem przypadek umowy międzynarodowej AETR, która przez 3 lata nie obowiązywała w naszym kraju, ponieważ MT, GITD oraz MSZ, zapomniały zaimplementować jej nowelizacji do naszego systemu prawnego. Urzędnicy pamiętali natomiast o wymierzaniu sankcji finansowych wobec kierowców i przewoźników za naruszenia norm, które… nie obowiązywały. Od taka specyfika naszego Państwa…
Nie upłynęło więcej niż kilka tygodni, gdy zauważyłem, że do naszego systemu prawnego nie została zaimplementowana także nowelizacja kolejnej umowy międzynarodowej (ATP), kluczowa dla branży transportu drogowego. Umowa ATP określa zasady przewozu i dokumentowania przewozu produktów szybko psujących się. Przestrzeganie jej postanowień ma, więc kluczowe znaczenie dla każdego kto kupuje w sklepach dowolne produkty spożywcze, a zwłaszcza te mrożone i przewożone w niskich temperaturach.

Ale zacznę od początku….

Pewnego dnia zadzwonił do mnie inspektor ITD, który zadał mi pytanie, czy aby na pewno legalnie wymierza kary finansowe za sposób oznakowania pojazdu przewożącego produkty zgodnie z umową międzynarodową ATP? Po szybkim przeanalizowaniu sprawy stwierdziłem, że obawy inspektora są prawdopodobnie zasadne, ponieważ w dostępnym mi systemie informatycznym nie widniała informacja o zaimplementowaniu do naszego systemu prawnego ostatniej nowelizacji umowy ATP.
Sytuacja wydawała mi się jednak nader zastanawiająca, ponieważ uważałem za mało prawdopodobne, abym w praworządnym państwie, w ciągu zaledwie kilku tygodni odkrył dwie „brakujące” (nie zaimplementowane) umowy międzynarodowe (!) Sytuację oceniałem za tym bardziej nieprawdopodobną, że Państwowe Instytuty Chłodnictwa przyznawały od lat na podstawie wspomnianej umowy, „Świadectwa ATP”, uprawniające przewoźników do przewozu produktów szybko psujących się.
„Na jakiejś podstawie chyba muszą je wydawać skoro się w tym specjalizują” – pomyślałem…

Z przezorności zadzwoniłem jednak do Wydziału Prawno Traktatowego w MSZ, gdzie zostałem przywitany przez miły głos Pani urzędniczki. Rozpoznała mnie… (już się poznaliśmy podczas „poszukiwań” poprzedniej zagubionej umowy międzynarodowej AETR). Urzędniczka z dającym się w głosie wyczuć napięciem zapytała bardzo grzecznie w czym tym razem może mi pomóc ?
Podałem powód mojego telefonu, uzasadniając, że moim zdaniem brakuje w naszym systemie prawnym ostatniej nowelizacji umowy międzynarodowej ATP.
Moja rozmówczyni spoglądnęła w własny system informatyczny i zapytała po chwili milczenia…”który brak nowelizacji ATP mam na myśli?”.
Z ulgą pomyślałem, że to jednak błąd mojego systemu informatycznego i że najoględniej ujmując zapewne „wszystko gra” w kwestii umowy ATP. Odpowiedziałem jednak, że mam wątpliwość, co do ostatniej nowelizacji z 2013 roku.
Na to urzędniczka z MSZ zadała kolejne pytanie….”a jakie wcześniej były Pana zdaniem nowelizacje ATP”? Odpowiedziałem wymieniając kolejno poszczególne lata, w których umowa była nowelizowana.
Po krótkiej chwili milczenia kobieta oznajmiła…”wie Pan…my tu nie mamy żadnych nowelizacji – ostatnia wersja umowy ATP jest z roku… 1970”.

Byłem pewien, że się przesłyszałem…

Jak to z 1970?
A dalej co?
A dalej nic!?
Przez myśl przebiegły mi natychmiast pytania: „na jakiej podstawie są prowadzone kontrole przez ITD i wedle jakich kryteriów są wydawane uprawnienia do przewozu produktów szybko psujących się w oparciu o aktualny stan prawny, skoro nigdy nie został wprowadzony do naszego systemu prawnego?”

Kontynuowałem, więc rozmowę z urzędniczką MSZ: „chwileczkę – dopiero co odnaleźliśmy zagubioną umowę AETR, której MSZ nie zaimplementował przez kilka lat do naszego systemu prawnego, a teraz chce mi Pani powiedzieć, że od 1970 roku nie wprowadziliście do naszego systemu prawnego żadnej nowelizacji kluczowej dla transportu umowy międzynarodowej?”.

To wina Ministerstwa Transportu, że nam nie zgłosiło takiej potrzeby” – odpowiedziała z rozbrajającą szczerością Pani urzędniczka.

Całe szczęście, że to nie jest oficjalne stanowisko Wydziału Prawno Traktatowego MSZ” – pomyślałem i zakończyłem rozmowę.

Tego samego dnia napisałem pismo do MSZ z prośbą o podjęcie prac implementacji nowelizacji umowy ATP. Z treścią pisma można zapoznać się tutaj: „Kary ITD za ATP nielegalnie nakładane?
Spodziewałem się szybkiej odpowiedzi w stylu…”dziękujemy za informację…już działamy i poprawiamy nasz błąd”.

Po około 30 dniach przyszła jednak odpowiedź: „Ministerstwo Spraw Zagranicznych informuje, że wprowadzenie do krajowego porządku prawnego wymienionej wyżej umowy po zmianach (…) (…) może nastąpić wyłącznie na wniosek (…) Ministra Infrastruktury i Rozwoju”.

Podpisane: Dyrektor Działu Prawno Traktatowego „Pismo z MSZ

Pomyślałem – „normalnie komedia jakaś – MSZ nie zareaguje, ponieważ o swoim niedociągnięciu dowiedziało się od obywatela a nie od innego Ministra? To nawet teksty w „Misiu” Barei były słabsze w porównaniu do oficjalnego stanowiska MSZ”.

Wydział Prawno Traktatowy MSZ nie zajmie się, więc implementacją nowelizacji ATP, ponieważ Minister Transportu nie przekazał takiej informacji. MSZ nie zamierza podejmować żadnych działań w wyniku… jakiejś tam interwencji obywatelskiej!
Napisałem, więc pismo do Ministra Transportu, aby ten poinformował Ministra Spraw Zagranicznych o potrzebie implementacji nowelizacji ATP.
Liczę, że ten poinformuje MSZ o tej kwestii i w ten oto sposób ostatecznie dojdzie do naprawy kolejnego elementu systemu prawnego w naszym Państwie.

A tak swoją drogą obywatele to też mają pomysły, żeby zaburzać spokój zacisza Ministerstwa!
Tam się pracuje!
Do pracy w MSZ potrzeba skupienia i spokoju, a nie jakichś tam telefonów i pism w sprawie ratyfikacji umów międzynarodowych!
Ministrowi Transportu i Głównemu Inspektorowi Transportu Drogowego nie jest potrzebna umowa międzynarodowa do tego, aby nakładać kary za jej nieprzestrzeganie – więc po co MSZ ma ją implementować !?
W ogóle Ministerstwu nie jest niezbędne żadne prawo do wymierzania sankcji…(vide np.: art. 13k ustawy o drogach publicznych – sprawa Viatoll).
Obywatele też w zasadzie byliby zbędni no, ale bez obywateli nie byłoby wobec kogo wymierzać sankcji, a poza tym ktoś musi przecież płacić podatki… Pieniądze na pensje urzędnicze nie biorą się z powietrza.
Zaproponowałem więc, że chętnie pomogę MSZ jako doradca w kwestii implementacji umów międzynarodowych branży transportu drogowego, skoro urzędnicy MSZ sami nie potrafią dopełnić tego obowiązku. Jednak MSZ podziękował i poinformował, iż nie ma takiej potrzeby. Cóż…

Dlaczego żyjemy w Państwie, w którym jedni urzędnicy wymierzają obywatelom nielegalne i bezpodstawne sankcje, ponieważ inni urzędnicy nie poinformowali jeszcze innych urzędników, że tamci powinni zrobić to do czego są zobligowani w ramach własnych obowiązków zawodowych?

Sądzę, choć jest to nieco uproszczony obraz, że przyczyny mogą być zasadniczo dwie.

Po pierwsze: „gdzie nie ma kota tam myszy harcują”. Panie i Panowie Ministrowie nie są w wystarczającym stopniu skoncentrowani na istocie pracy podległych im ministerstw. Nieliczni poświęcają się merytorycznemu administrowaniu podległych im urzędów koncentrując się na bieżącym Machiavellistycznym „dryblingu” politycznym. Jakby to kogokolwiek z obywateli interesowało…

Po drugie: „ryba psuje się od głowy”. Skoro Minister nie jest skoncentrowany na bieżącym merytorycznym funkcjonowaniu Ministerstwa to niby dlaczego ma się na tym celu skupiać jeden lub drugi Dyrektor? Każdy rozgrywa swoją małą polityczną partię szachów.

Można odnieść wrażenie, że w Polskim MSZ oraz GITD mądrość Stańczyka z przełomu XV i XVI wieku ustąpiła zamiłowaniu do niezdrowego, bezproduktywnego i bezpłodnego Machiavellizmu politycznego. Dlaczego nasi politycy w dwóch średniowiecznych osobowych i politycznych wzorców muszą wybrać ten cudzy i na dodatek gorszy zamiast rodzimego i lepszego…?

Może… jak mawia Minister Spraw Zagranicznych…przez…„murzyńskość” ?